RE:

You are viewing a single comment's thread from:

in # polish •  2 years ago • 5 min read

No witaj, dzięki za podjęcie polemiki. Oczywiście nie masz racji, prawie we wszystkim 😀

Jakość życia zależy w dużej mierze od zamożności społeczeństwa. Tzn. mylisz tutaj dwie rzeczy – to, ile dany człowiek poświęca swojego życia na pracę (i jeśli poświęca go, za dużo, to nawet nie ma czasu się nacieszyć tym, na co zarobił), z tym jaka jest zamożność danego społeczeństwa, jaka wysokość zarobków, jakie nasycenie kapitałem gospodarki. Bo w bogatej gospodarce właśnie możesz sobie pozwolić na to, żeby pracować mniej, bo i tak zarobisz więcej, niż ktoś inny w biednej gospodarce harujący jak osioł. Polacy są ambitni i są na szczycie listy roboczogodzin na obywatela w Europie. Bo chcą się dorobić i mogliby się szybciej dorobić, gdyby parę rzeczy zmienić w naszych przepisach. Lepiej biec do mety w wygodnych butach sportowych i lekkim ubraniu, niż zimowym ubraniu z workiem kamieni na plecach.

Stawiasz taką tezę, że pieniądze to nie wszystko, że trzeba się cieszyć życiem. Ale właśnie pewien poziom zamożności jest potrzebny do cieszenia się życiem. Im zamożnie społeczeństwo, tym większa długość życia m.in.
Kwestia konkurencyjności – no ciekawe, dlaczego te niskie wynagrodzenia (i brak opłacalności fabryk) nie są zmartwieniem Niemiec, Norwegii, Szwecji i podobnych krajów. Bo tanie fabryki są dla frajerów. Owszem, na pewnym niskim etapie to jest sposób, żeby się bogacić, ale w miarę wzrostu i nasycania gospodarki kapitałem trzeba przechodzić na inne szczeble. Zamiast składać iPhony – projektować je. Zamiast produkować pracowitymi rączkami, produkować robotami itd. Inaczej właśnie dochodzisz do ściany i przestajesz się rozwijać gospodarczo. W tym celu trzeba inwestować w gospodarkę, a nie przejadać w postaci socjalu to, co udało się wcześniej wyprodukować w tej taniej fabryce. I zostawać dalej biednym. Jak menel, który się ogarnął, popracował przy czyszczeniu ulic przez miesiąc, po czym z wypłatą poszedł znowu chlać, zamiast zainwestować w ciuchy robocze, narzędzia i poszukać lepszej pracy w budowlance np.

Tempo wzrostu.
Masz rację, że istnieje czynnik powodujący, że w miarę wzrostu gospodarczego, tempo jego wzrostu spada. Chyba nawet ma to nazwę fachową, ale wyleciała mi z głowy. Z tym, że u nas to tempo wytraciło się zbyt szybko, żeby tłumaczyć to tym efektem. PKB i PKB per capita uznaję za wskaźnik bezwartościowy, często pokazujący bzdury, którym rzeczywistość przeczy i łatwo to zweryfikować – i o tym nawet już pisałem. Tzn. PKB czasem pokazuje coś zbieżnego z rzeczywistością, a czasem zupełnie nieprawdziwego. Ogólnie to jest wskaźnik, który mierzy wszystkie wydatki w gospodarce – publiczne i prywatne – które komuś tam się udało zmierzyć. Nie mierzy ich sensu i prawdopodobnie nie mierzy sporej części z nich. Np. w Polsce wskaźnik PKB swego czasu urósł, gdy postanowiono do niego zacząć wliczać prostytucję i handel narkotykami. Dlatego staram się mierzyć dobrobyt po prostu siłą nabywczą możliwie reprezentatywnych towarów. Paliwo, owszem zależy od cen na rynkach międzynarodowych, od kursu dolara, ale w dłuższym okresie to się wyrównuje. Próbowałem to samo sprawdzić na cenach chleba i wychodzi mi mniej więcej to samo, czyli silny wzrost w latach 90, po czym długotrwała stagnacja z przerwą na drugą, dużo mniejszą falą wzrostu w latach 2014-2016:

1989 – 195 kg chleba z wypłaty
1990/91 – 430 kg
1995 – 585 kg
1998 – 932 kg
2010 – 1071 kg
2012 – 989 kg
2014 – 1109 kg
2016 – 1355 kg
2018 – 1314 kg
2020 – 1304 kg
2022 – 1419 kg
2023 – 1365 kg

Z tym, że: od 1999 roku wchodzą składki na ZUS do wypłat, więc na dobrą sprawę trzeba by obniżyć o około 20% ilość chleba od tego roku, żeby to było porównywalne z latami 1989-1998; chleb (w odróżnieniu od benzyny) zmienia się, wchodzi po 2000 roku na szeroką skalę pieczywo z ciasta głęboko mrożonego, co obniża średnią cenę chleba kosztem średniej jakości. Czyli w 2012 roku mamy de facto słabszą siłę nabywczą w chlebie niż w 1998 roku (poniżej 800 kg) i jest to chleb gorszej jakości. W perspektywie chleba jesteśmy dzisiaj w dokładnie w tym samym punkcie, co pod koniec lat 90, gdy przestaliśmy się rozwijać. Lata 14-16 co najwyżej w tej perspektywie wyrównały poprzedni spadek jakości życia. Benzyna jest lepsza do porównań, bo łatwiej znaleźć dokładniejsze indeksy cen (dla chleba dokładne indeksy są od 2010) i jej skład i sposób produkcji się raczej nie zmienia. Można też sięgać do ceny Big Maca, ale pierwszy McDonalds w Polsce zbudowano dopiero w 1992 roku.
Oskarżanie kapitalizmu z XIX wieku o powstanie socjalizmu, to jak oskarżanie dziewczyny, że jest winna gwałtu na niej, bo miała krótką spódniczkę. W tym artykule, który linkowałem jest to dobrze opisane.

Co do Planu Marshalla to powszechny mit. Więcej od Niemiec (11%) dostały Francja (18%) i Wielka Brytania (26%), ale to Niemcy się najszybciej rozwijały, więc to nie Plan Marshalla był tutaj czynnikiem. Zresztą dla mnie to oczywiste – bogactwo bierze się z pracy (i ułatwień w jej wykonywaniu w postaci niskich podatków, małych regulacji – to działa jak dźwignia), a nie z dotacji. Zresztą polecam artykuł:
https://mises.pl/artykul/nino-mit-planu-marshalla-wiecznie-zywy

„Unia się nie rozwija, bo ciężko tam osiągnąć liderstwo”. ZSRR miał pełne liderstwo w swoim centralnym planowaniu i wyszło jak cholera. Obawiam się, że brak tego liderstwa to dobra wiadomość, bo jakby nam Unia zaczęła z pełnym rozmachem planować gospodarkę, to dopiero by nam dobrobyt zaczął podupadać.

Czekam na kolejne części krytyki 😎

Authors get paid when people like you upvote their post.
If you enjoyed what you read here, create your account today and start earning FREE BLURT!
Sort Order:  
  ·  2 years ago  ·  

Bo w bogatej gospodarce właśnie możesz sobie pozwolić na to, żeby pracować mniej,

To teoria, w praktyce nigdy tak nie było. Dlatego, że z powodu rynku pracodawcy wszelkie reguły były łamane i jeśli nie chciałeś się godzić na nieludzkie warunki, traciłeś pracę i miałeś problem z zapewnieniem bytu rodzinie.

Takie rzeczy mogą być tylko na rynku pracownika, gdzie firmy zabijają się o pracownika i są możliwe duże ustępstwa.

Polacy są ambitni i są na szczycie listy roboczogodzin na obywatela w Europie.

Nie powiedziałbym, że są ambitni. W sensie jakieś stare babcie i owszem. Jednak z czasem się to "wyrównuje". Teraz NEET to styl życia, czyli osoby, które nie pracują i nie uczą się.
https://wykop.pl/tag/neet

Co do kolejnego akapitu - niestety nie zrozumiałem :D Aby cieszyć się życiem trzeba określić realne plany. Dla jednego cieszenie się życiem to dom, 2 samochody, 5 dzieciaków i pies, a dla drugiego móc co tydzień iść w góry. Wydaje mi się, że wśród młodych osób następuje redukcja oczekiwań i zarazem cieszenia się z tego co mamy, a nie z tego co chcielibyśmy mieć.

I oczywiście pewien zasób jest potrzebny do tego, chociaż jak zawsze indywidualny. Są rankingi w teorii, które mają określić szczęście społeczeństwa, ale Polska wypada blado pomimo, że nasz kraj ma wyższe PKB (jesteśmy na 19 miejscu, a szczęście na 39). Można zawsze kwestionować badania :P

jest to chleb gorszej jakości.

Zdaję sobie sprawę. Niestety czy stety pamiętam naszą polską propagandę nt. kapitalizmu. Miało być taniej, a wyszło jak zwykle. Oczywiście, że jakość idzie w dół do minimalnego poziomu. Sanepid i regulacje ratują sytuację, bo podejrzewam, że byłoby to samo co w USA - sprzedawanie byle czego.

Oskarżanie kapitalizmu z XIX wieku o powstanie socjalizmu, to jak oskarżanie dziewczyny, że jest winna gwałtu na niej, bo miała krótką spódniczkę. W tym artykule, który linkowałem jest to dobrze opisane.

Niestety nie zgadzam się z tym artykułem. Przede wszystkim rozwój wtedy był możliwy dzięki olbrzymiemu skokowi technologicznemu, czyli wynalezieniu maszyny parowej. Dzisiaj takie rewolucje są co chwile i już ich nie zauważamy.

Nie twierdzę, że oczywiście to nie pchnęło świata do przodu. Stworzyło jednak takie patologie, że ludzie postanowili zaprotestować.

ZSRR miał pełne liderstwo w swoim centralnym planowaniu i wyszło jak cholera.

ZSRR to komunizm, coś w rodzaju skrajnego socjalizmu. I tak dobrze, że nie wyszedł w pełni z założeniami. Są kraje, w których nie było przez lata władzy, jak Somalia. I nie chodzi o to, że bardzo biedny naród, ale pełna wolność nie pomaga im się rozwijać, a nawet przeszkadza zupełnie.

Najbardziej bogate kraje jakie powinny być to Hong Kong (tutaj może być problem, z powodu Chin) i Singapur. I tak - są to bogate kraje, ale nie najbogatsze pomimo "zapierdolingu" i wolnorynkowości.


Posted from https://blurtlatam.intinte.org

  ·  2 years ago  ·  

To teoria, w praktyce nigdy tak nie było.

To praktyka, właśnie dlatego w bogatszych krajach ludzie pracują zazwyczaj mniej niż w biedniejszych. Oczywiście do tego dochodzą też czynniki kulturowe. Ale to nie jest przypadek, że w Norwegii i Danii pracuje się mniej niż w Szwecji i Finlandii, albo w Niemczech mniej niż we Francji (mimo, że kulturowo Niemcy zawsze mieli silny etos pracy). Wyższe zarobki przekładają się na to, że ludzie preferują mniejszy wymiar pracy.

image.png

Nie powiedziałbym, że są ambitni. (...) Teraz NEET to styl życia, czyli osoby, które nie pracują i nie uczą się.

Są - w większości - bo pracują więcej niż znaczna większość Europy. Trend na wykopie ma niewielkie przełożenie na rzeczywistość, choć obiło mi się o uszy (m.in. od znajomych przedsiębiorców), że obecne pokolenie wchodzące na rynek pracy jest wyjątkowo głupie i leniwe ;) Dopóki mamusia z tatusiem (zapierdalający po 50 godzin tygodniowo) ich utrzymują, mogą sobie być "neet", potem większość z nich zderzy się z rzeczywistością.

Niestety czy stety pamiętam naszą polską propagandę nt. kapitalizmu. Miało być taniej, a wyszło jak zwykle.

Wyszło tak, że kapitalizmu jest coraz mniej, a socjalizmu coraz więcej i różne dzbany (wybacz złośliwość ;) ) oskarżają kapitalizm o efekty wynikające z jego braku/niedostatków i żądają dalszego jego ograniczania xD Co do taniego, gorszego jakościowo chleba - uważam, że dobrze, że jest. Powinien być dostępny chleb każdej jakości od niskiej do wysokiej, a konsument może sobie wybierać zgodnie z preferencjami. Mnie bardziej chodziło o to, że trzeba ten czynnik uwzględniać w porównaniu ekonomicznym, żeby było uczciwe, a nie hurr durr teraz mamy 1400 kilo, a pod koniec lat 90 tylko 900 kilo było. Staram się ustalić rzeczywiste zmiany ekonomiczne, a nie kupować gotowych wskaźników, które zakłamują rzeczywistość. Zresztą pogorszenie się jakości produktów - obserwowane dla wielu różnych produktów - jest efektem inflacji, która jest czynnikiem pozarynkowym, sztucznym. Dla producenta jest wybitnie czymś niedobrym, szkodzącym mu, aby podnosić ceny produktów, bo to zraża klientów i ci przechodzą do konkurencji (nawet jeśli konkurencja chwilę później i tak też będzie musiała podnieść ceny). Dlatego pod presją inflacji bardzo często wolą obniżać koszty (kosztem jakości) albo zmniejszać porcje/opakowania (tzw. shrinkflacja).

Dzisiaj takie rewolucje są co chwile i już ich nie zauważamy.

Dzisiaj już nie ma takich rewolucji. Tempo rozwoju technologicznego spada. Jeszcze do końca XX wieku było to wciąż imponujące, ale ostatnie 10 czy nawet 20 lat to bryndza. Kiedyś co 3 lata trzeba było zmieniać komputer, bo nowy miał kilkukrotnie większą moc obliczeniową od poprzedniego. Wprowadzano nowe technologie produkcji, nowe środki komunikacji (odrzutowe samoloty pasażerskie, wtrysk paliwa). Teraz odnoszę wrażenie, że cofamy się w rozwoju. W Norwegii z wielką pompą chwalono się, że będzie kursował nowy wodnosamolot pasażerski. Tyle, że ma on parametry (prędkość, zasięg przy danej liczbie pasażerów) na poziomie samolotów tego typu z przełomu lat 20 i 30 ubiegłego wieku. No ale on jest ELEKTRYCZNY! Tak samo jesteśmy zmuszani do zastępowania lepszych samochodów (tańszych, szybszych o większym zasięgu) gorszymi elektrycznymi. Kryptowaluty - chociaż mają ogromną rolę jako droga ucieczki przed zakusami państw i banków centralnych - nie stanowią rewolucji ekonomicznej. A NFT to już w ogóle śmiech na sali. Media społecznościowe? Tylko powodują, że ludzie więcej czasu tracą bezproduktywnie. AI, która jest totalnie niekreatywna, jest gadającą wikipedią albo narzędziem do rysowania wtórnych obrazków, często z głupimi niedoróbkami? Smartfony? Ludzie grają na nich w gierki podobne do tych z czasów 8/16-bitowych komputerów. Zresztą przejście z komputerów stacjonarnych na smartfony to uwstecznienie się technologiczne.

ZSRR to komunizm, coś w rodzaju skrajnego socjalizmu.

To tylko trochę większa dawka tej samej trucizny. A wiesz, że parlamencie unijnym jest od cholery przedstawicieli różnych europejskich partii KOMUNISTYCZNYCH. Nie tylko socjalistycznych, ludowych czy innych taki eufemistycznych. I nie tylko w parlamencie UE, bo również w Komisji Europejskiej. Czy wiesz, czyje nazwisko widnieje nad wejściem do gmachu Parlamentu Europejskiego i kim był ten człowiek (wspominany zresztą w "Białej Księdze UE" jako najważniejsze "źródło inspiracji")?

image.png

Są kraje, w których nie było przez lata władzy, jak Somalia. I nie chodzi o to, że bardzo biedny naród, ale pełna wolność nie pomaga im się rozwijać, a nawet przeszkadza zupełnie.

Mylisz pojęcia. Anarchia to nie wolność. Istnieje taki kierunek myślowy jak "anarchokapitalizm" ale jest on błędny, to już było dowodzone wielokrotnie. Bez gwarantu przestrzegania prawa i suwerenności obywateli nie może być wolnego rynku. Państwo anarchistyczne jest zagospodarowywane przez uzbrojone bandy i de facto przez nie zniewolone. W praktyce tylko państwo może zapewnić warunki dla rozwoju gospodarki rynkowej, co jest pewnym paradoksem, bo państwo w miarę rozwoju swojego wpływu na obywateli i zakresu działania tę gospodarkę też tłamsi. Dlatego musi być jakiś złoty środek. I wyobraź sobie, że ten złoty środek jest. W teorii mówi się o różnych zakresach udziału państwa w PKB jako tego minimalnego zła koniecznego. Jedni mówią, że 5% inni, że 10%. Praktyka, którą zbadano mówi, że najlepiej się rozwijały państwa, które miały udział wydatków publicznych w PKB na poziomie miedzy 10 a 20%. Tymczasem Polska ma 44% i to jest w okolicach obecnej europejskiej średniej.

  ·  2 years ago  ·  

Jeśli chodzi o środki publiczne to w mojej opinii ważniejsze od ich wysokości jest sposób wydawania. Najwyższe podatki są w Szwecji i Japonii, a to nie są biedne państwa. Tyle, że u nich pieniądze wydaje się na rozwój i technologie, edukację i służbę zdrowia w taki sposób, że to działa dobrze. W interesie państwa jest to aby obywatel był doedukowany i zdrowy. U nas zabiera się dużo pienoędzy a jakość usług jest mizerna. Dlatego ludzie walczą o niższe podatki bo widzą jak są marnowane na głupoty.

  ·  2 years ago  ·  

Wielu ludzi przed nami się spierało o te kwestie ;) Odpowiem dwoma cytatami, które poddaję pod przemyślenie :) . Pierwszy jest z Miltona Friedmana (albo to parafraza, w każdym razie to on jest autorem koncepcji):

Istnieją cztery sposoby wydawania pieniędzy:
Pierwszy: wydajemy swoje pieniądze na siebie samych. Dbamy wtedy, żeby wydać je możliwie oszczędnie – w końcu to nasze pieniądze. Wydajemy je też celowo. Potrzeby też są przecież nasze, więc dobrze je znamy.
Drugi sposób: wydajemy swoje pieniądze, na kogoś innego. Np. kupując komuś prezent. Staramy się wydać te pieniadze, własne przecież, dobrze. Staramy się też kupić jak najlepszy prezent, bo zależy nam na obdarowywanym. Niestety – nigdy nie znamy czyichś potrzeb tak dobrze, jak swoich. Stąd i nasze prezenty często nie są trafione. Każdy z nas chyba dostał kiedyś prezent, który niespecjalnie nam odpowiadał. Docenia się wtedy intencje – niestety skazane na porażkę z powodu praw ekonomii właśnie. Dlatego tradycyjnie w sytuacjach istotnych ekonomicznie daje się w prezencie po prostu gotówkę – np. parze młodej na weselu. Ta wyda pieniądze w najlepszy z możliwych sposobów: własne w końcu, na własne potrzeby.
Trzeci sposób: wydajemy cudze pieniądze, za to na własne potrzeby. Wydajemy rozrzutnie, ale przynajmniej celowo. Bo własne potrzeby znamy.
Czwarty sposób: Zupełnie rozrzutnie i niecelowo wydaje się cudze pieniądze na kogoś innego. To najgorszy sposób wydawania pieniędzy. Kto wydaje pieniądze tym najbardziej nieracjonalnym sposobem? Urzędnicy państwowi, wydając pieniądze z podatków, na potrzeby obywateli!

Drugi cytat też jest z Miltona Friedmana :) Rada którą kiedyś dał Polakom, gdy odwiedził nasz kraj:

Polska nie powinna naśladować bogatych krajów zachodnich, bo nie jest bogatym krajem zachodnim. Polska powinna naśladować rozwiązania, które kraje zachodnie stosowały, gdy były tak biedne, jak Polska.

Słyszałem tez bardziej obrazowe porównanie: że to tak jakby biedak obserwował bogaczy pijących szampana i jedzących homara w restauracji wpadł na pomysł, że jak będzie robił to samo to też się stanie bogaty. I kupuje za ostatnie grosze szampana (Igristoje) i paluszki krabowe w tym celu ;)