Media głównego nurtu już zapowiadają powrót do maseczek. Zanosi się na to, że jesienią znowu nie wejdziemy do sklepu i przychodni bez maseczki. Jeśli myślicie, że rząd już wystarczająco wykończył przedsiębiorców, możecie się mylić. Obecnie mamy przy władzy ekipę posłuszną unijnym dyktatorom, która zrobi wszystko, co rozkaże górą.
Bo jeśli myślicie, że żyjemy w demokratycznym państwie też się mylicie. Ba, ja nie wiem, czy żyjemy w Polsce czy już w Federacji Europejskiej. I gdy przyjdzie rozkaz maseczkom, nierząd wprowadzi rozporządzenie, a policja będzie próbowała egzekwować te głupoty.
I tak to się będzie ciągnąć od jesieni do wiosny, a jakby maseczek zabrakło, zawsze można kupić od szemranych handlarzy z Albanii.
Nie dajmy się jednak zwieść propagandzie, która próbuje wmówić nam, że maseczki są jedynym sposobem na ochronę zdrowia publicznego. To, co się dzieje, to nie jest dbanie o nasze bezpieczeństwo, ale kolejna próba wprowadzenia kontroli nad obywatelami. Czy ktoś jeszcze pamięta czasy, kiedy zakrywanie twarzy było uznawane za oznakę podejrzanego zachowania? Dziś staje się to normą, narzucaną bez żadnych rzetelnych dowodów na skuteczność tych środków w zapobieganiu rozprzestrzenianiu się chorób.
Przyjrzyjmy się faktom. Coraz więcej badań wskazuje na to, że maseczki, zwłaszcza noszone przez długi czas, mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. Zanieczyszczenia, bakterie, a nawet grzyby zbierające się na wilgotnej tkaninie, którą przez cały dzień mamy przy twarzy, mogą prowadzić do problemów zdrowotnych. I co gorsza, często są ignorowane fakty, że większość ludzi nie nosi maseczek prawidłowo, co całkowicie podważa ich rzekomą skuteczność.
Nie wspominając już o tym, jak maseczki wpływają na nasze życie codzienne. Komunikacja twarzą w twarz staje się wyzwaniem, utrudnione są relacje międzyludzkie, a nasze dzieci uczą się, że normalnym stanem jest życie w ciągłym strachu przed niewidzialnym wrogiem. Czy naprawdę chcemy, aby taki obraz świata stał się codziennością?
W tym wszystkim najważniejsze jest, abyśmy zaczęli zadawać pytania i krytycznie patrzyli na to, co się dzieje wokół nas. Czy naprawdę maseczki są koniecznością, czy może to kolejny element gry, w której my, obywatele, jesteśmy jedynie pionkami?
Let's plant tomatoes on Telegram and earn coins
http://t.me/Tomarket_ai_bot/app?startapp=r-0000d6Xb
Same maseczki to nie problem bo wg mnie nawet chorując na grypę jeśli ktoś jedzie autobusem albo jest w jakimś zatłoczonym miejscu to dobrze jest aby ubrał. Nigdy nie wiadomo kogo zarazimy. Problemem są patologie w stylu maseczka na ulicy albo w lesie dla osoby zdrowej. To nie ma nic wspólnego z rozsądkiem.
No tu się mylisz. Co więcej sromotnie.
Maseczki to gigantyczny problem ponieważ realnie zmniejszają zawartość tlenu w mieszaninie jaką oddychasz oraz ograniczają intensywność wymiany tlenowej ponieważ nie da się w nich oddychać prawidłowo czyli przeponą i tu jużabstrachując od wszystkich badań i innych pierdół założ sobie to szajstwo na twarz i wykonaj ćwiczenia prawidłowego oddychania przeponą z dowolnego portalu medycznego to będziesz wiedział o czym mówię :P. To szczególnie u osób mniej wydolnych i starszych może prowadzić do poważnego niedotlenienia.
Z chronicznego niedotlenienia masz z kolei takie schorzenia jak:
Należy tu zaznaczyć że chroniczne niedotlenienie może się rozwinąć już po KILKU DNIACH.
Co do kwestii związanych z zarażaniem się grypą to musisz wiedzieć że maseczki wykazały zerową skuteczność przy ograniczaniu rozprzestrzeniania się wirusów ;] Spośród dziesiątek badań które wykonano jak sprzedawali nam ściemę świrusową, ŻADNE nie potwierdziło ich skuteczności.
Podsumowując... namawiasz do czynności która możę grozić hipoksją z chronicznego niedotlenienia i poważnymi następstwami zdrowotnymi takiego stanu aby co w zasadzie osiągnąć?
Bo nie zabrałem się tu nawet jeszcze za konsekwencje psychiczne i psychospołeczne noszenia maseczek które są równie groźne a może i nawet groźniejsze niż samo niedotlenienie.
Są to aspekty takie jak:
Wracając jeszcze do samego oddychanie przeponą. Płytki oddech jest generalnie problemem zachodniej cywilizacji. Noszenie maseczki dodatkowo sprzyja rozwijaniu się złych nawyków oddechowych.
Mało tego długotrwałe noszenie maseczki prowadzi nie tylko do grzybicy płuc ale również do wykwitów skórnych, opryszczek, owrzodzeń twarzy.
Jak jeszcze raz będziesz chciał palnąć taką głupote o maseczkach w tym stylu jak palnąłeś to najpierw poczytaj trochę na ten temat.
a kto tu mówi o długotrwałym. Jeśli jesteś chory to siedź w domu, a jeśli nie jesteś w stanie to w zatłoczonych miejscach maseczka i tyle. Walisz argumentami bez sensu. Po pierwsze porównujesz długotrwałe noszenie maseczki z założeniem na 20 minut po drugie, czy uczono Cię aby zakrywać buzię przy kaszleniu lub kichaniu? Może powiesz, że to bez sensu?
Ani jeden argument co podałeś nie odnosi się do tego co napisałem.
Ta cała filozofia która się kierujesz jest z gruntu błędna bo opiera się na tym że choroby i patogeny to jest coś czego należy unikać.
Tym czasem choroby i patogeny to jest coś co jest stałym elementem naszego życia i profilaktyka absolutnie nie ma nic wspólnego z unikaniem chorób tylko ze wzmacnianiem swojego organizmu do tego stopnia aby stać się na nie odpornym. Na tej bazie wyrosła filozofia szczepionkowa, sęk w tym że to jest również błędna ścieżka ponieważ robi to w sposób nienaturalny i groźny dla organizmu używając przy tym mega groźnych adjuwantów które upośledzają układ nerwowy, zatruwają organizm a także powodują nadreaktywną odpowiedź immunologiczną która prowadzi do powstawania alergii.
Leki stworzone kolei do łagodzenia przebiegu chorób takich jak grypa, czy też inne choroby zakaźne, są z kolei nic nie warte a zalecenia lekarzy błędne bo każą np zbijać gorączkę a nie kontrolować jej stan aby nie osiągnęła temperatury zagrażającej zdrowiu. Natomiast do walki z wirusami przepisuje się często antybiotyki co jest absurdalne ponieważ antybiotyki są przeciwko bakteriom a i wtedy należy je stosować z umiarem i w ostateczności. Niszczy się w ten sposób florę bakteryjną organizmu co pogarsza stan chorego i osłabia jego organizm i może prowadzić do powikłań.
Wracając do leków zbijających temperaturę, sprawiają one że chory przedwcześnie wstaje z łóżka i nie doleczy się prawidłowo co również może prowadzić do powikłań ponieważ system immunologiczny nie jest wystarczająco skuteczny aby prawidłowo przejść chorobę.
Oczywiście, że leki przeciw gorączkowe są obecnie nadużywane. Powinno się je zażywać nie wtedy gdy jest się chorym, a gdy wysoka temperatura zagraża zdrowiu np. poprzez uszkodzenie mózgu. Oczywiście można po staremu stosować okłady na głowę ale to schładzanie zewnętrzne może być często niewystarczające, a dodatkowo wymaga ciągłego monitorowania.
Jeśli jednak chodzi o odporność. To organizm może się "nauczyć" choroby na niezadużej dawce wirusów, ale jeśli jest ich za dużo to będzie ich przybywać za szybko. Przykładem może być wścieklizna, gdzie szybkie podanie szczepiony pozwala zwalczyć chorobę bo okres jej wykluwania to kilka tygodni. Bez aktywnego działania to niemal pewny zgon. Nie wiem dlaczego wszystkie odkrycia medyczne wrzucasz do jednego worka z biznesem i big farmą.
No i tutaj pokutuje błedne przekonanie właśnie. Nie ma czegoś takiego jak "dużo albo mało wirusów"
Wirusy to nie bakterie. W momencie tzw "zarażenia" co tak naprawdę nie jest zarażeniem tylko czymś ala transkrypcją genetyczną, a raczej pozostawianiem fragmentów dna, wynikająca z natury wirusów jako "elementów nie do końca żywych" które przenoszą informację i przy okazji replikują się, po przez proces który pozornie może wydawać się inwazyjny ponieważ jego objawy są często negatywnie dobierane, jednak w rzeczywistości jest kluczowy dla zachowania życia na naszej planecie.
https://przystaneknauka.us.edu.pl/artykul/wirusy-utrzymuja-nas-i-planete-przy-zyciu
Nie ma czegoś takiego jak za duża dawka wirusów bo to nie o ilość tu chodzi tylko o informację jaką przenoszą do naszego organizmu i o to jak w procesie "aktualizacji naszego oprogramowania", dochodzi do objawów które nazywamy chorobowymi.
Oczywiście jako ludzie którzy mamy o sobie duże mniemanie i przerost ego wynikający z tego że czujemy się "wyższym gatunkiem" wydaje nam się że każde życie ludzkie powinno być chronione. W istocie sytuacja jest odwrotna. Każde życie które nie potrafi przetrwać takiej "aktualizacji oprogramowania" w sposób naturalny, stanowi zagrożenie dla przetrwania gatunku ponieważ się degeneruje z pokolenia na pokolenie i może doprowadzić do sytuacji kiedy życie na powierzchni naszej planety przestanie być możliwe dla człowieka ponieważ jego organizm straci zdolność do koegzystowania z naturą.
To dlatego mamy coraz więcej patologii zdrowotnych bo ludzie żyją coraz bardziej sterylnie i w oddaleniu od natury oraz izolują się od tych patogenów więc byle grypa jest dla niektórych groźna. Istotą medycyny ale również nauk społecznych oraz wychowania, powinno być szukanie sposobów na to aby bez powikłań możliwe było przetrwanie styczności z wirusem przy jednoczesnym zachowaniu naturalności tego procesu.
Medycyna naturalna tym właśnie się zajmuje.
Medycyna klasyczna obecnie zbłądziła tak daleko że jedyna szansa dla mniej to "krwawa" reformacja czyli wypierdzielenie całej kasty lekarzy naukowców i profesorów na zbity pysk i zastąpienie ich zupełnie nowymi i niepowiązanymi z nimi i z koncernami farmaceutycznymi ludźmi.
Niema już nawet możłiwości wymiany pokoleniowej ponieważ system edukacji medycznej został zinfiltrowany przez korporacje i tak zaplanowany aby odsiewać wszystkich dysydentów obecnych ideologii. Każdy kto próbuje zakwestionować "prawdy medyczne" jest niczym Galileusz palony na stosie. Co prawda teraz nie dosłownie a po przez ośmieszenie w środowiskach oraz odebranie licencji ale tak naprawdę to jest jeszcze gorzej bo ofiary śmiertelne przynajmniej wzbudzały bunt nowych pokoleń po przez element męczennictwa.
Rzucając takimi linkami mam wrażenie, że masz mnie za głupka. Dobrze wiem, że spora część naszego DNA jest od wirusów. Co więcej, to że widzimy niektóre kolory też jest "winą" wirusów. Tyle, że jest to proces losowy jak cała ewolucja i procesy z nią związane. Czasem mutacja będzie dobra, a czasem zła. Czasem to będzie nowy kolor włosów, a innym razem brak jakiegoś narządu. Zresztą aby wirus zmodyfikował nas jako gatunek to musi trafić do gamety bo w przeciwnym przypadku zmiany są lokalne.
Trudno więc mówić o wirusach, że są dobre jeśli nas losowo zmieniają. To trochę tak jakby mówić o molach książkowych bo wygryzając dziurę w stronie i usuwając litery może uda im się stworzyć nowe dzieło.
Unosisz się ego. Niewiedza to nic złego jak wiesz i znasz to dobrze i tyle, tak samo jak przypominanie sobie czegoś co się już wie raz jeszcze. Głupcem jest ten kto myśli że już wszystko wie a nie ten kto nie wie.
I właśnie o głupotę zakrawa to co teraz mówisz ponieważ jest podstawą arogancji współczesnej nauki. Twierdzisz że to jest jakiś "losowy proces" sęk w tym że prawda jest taka że NIE wiemy i nie rozumiemy praktycznie nic. Powołujesz się na ewolucję która już dawno została obalona jako niedorzeczna dziedzina nauki i pokutuje jeszcze tylko w przekonaniach osób które tak były uczone w szkołach.
prosty przykład dlaczego nic nie możę się dziać w sposób losowy i tak jak to zakłada ewolucja, podawałem tu:
https://blurt.blog/blurt-142602/@khrom/c7odn-ansfer-for-lucylin
Na przykładzie języka dzięcioła który nie miał szans wyewoluować w taki sposób jak na zdjęciu w sposób losowy.
Najsensowniejsze nurty nauki to min idea pól morficznych i to że gatunki celowo decydują o kierunku swojej ewolucji na bazie zbiorowych doświadczeń i zmiana dzieje się w przeciągu kilku pokoleń.
Polecam się zapoznać i podrobić podstawowe zadanie domowe ze współczesnej biologii:
Kolejna Nauka z którą powinieneś się zapoznać to Epigenetyka oraz Idea elektrycznego wszechświata.
Przekonania że wszystko jest dziełem przypadku to idee rozpowszechniane przez satanistów i pożytecznych idiotów. Każda ich nauka ma wspólny mianownik i jest nim wciskanie ludziom przekonania że cały wszechświat jest dziełem przypadku i losowości.
Stąd mamy bzdurne nauki jak:
Każda z tych nauk bazuje na fałszywym elemencie który zakłada że wszechświat jest mierzalny skańczalny i jest dziełem przypadku. Każda z tych nauk jest też błędna i została już wielokrotnie obalona przez tysiące badań i dowodów a mimo to jest wciąż oficjalnie promowana jako jedyna słuszna prawda i promowna przez mainstream ponieważ pozwala osiągnąć doskonałe efekty socjotechniczne jakimi są min deprawacja ludzkości i utrzymywanie jej w strachu.
Ludzie w świecie rządzonym chaosem czują się po prostu zagubieni, przerażeni i nie mają żadnych silnych podstaw moralnych oraz odwagi do działania w słusznej sprawie. Dodatkowo zatracają sie w konsumpcjonizmie i myślą samolubnie ponieważ jeśli świat jest dziełem przypadku to ich życie nie ma żadnego znaczenia więc próbują je przeżyć żyjąc w strefie komfortu.
Sęk w tym że to tylko przekonania bazujące na fałszywych tezach które nie maja nic wspólnego z rzeczywistością i prawdziwe badania im zaprzeczają.
No ale po co masz się 20 minut dusić skoro to nic nie daje? Ręka do zakrywania w zupełności wystarczy. Jest to nawet prozdrowotne z punktu widzenia całej populacji. Jak coś chwycisz potem taką ręką i inni tez to chwycą to ich organizmy są od razu ostrzeżone że pojawiło się zagrożenie ponieważ skóra ręki to pierwsze miejsce w którym organizm styka się z patogenem i może wytworzyć odpowiedź immunologiczną wytwarzając przeciwciała jeszcze zanim cokolwiek wejdzie do twojego organizmu.
W ten sposób masz szansę w ogóle nie być chorym jak pojawia się grypa ponieważ twój organizm zdąży się przygotować zanim coś poważniejszego się wydarzy.
Swoja droga maska działa tak samo jak ręka czy chusteczka przyłożona do ust tyle tylko że jak nosisz maskę to wyglądasz jak kretyn i stresujesz ludzi wokół ;]